Czeeść! Po dzisiejszym dniu padam na twarz, ale jeszcze mam coś do odrobienia, czego naprawdę, nie chce mi się robić i nie mam na to siły. Przynajmniej jem jeszcze winogrona, ale te lepsze, te bez pestek (kto ich nie lubi?). Skleiłam mamie pierścionek, byłam dziś na 2 dawce tego cholernego szczepienia. Znowu mam wrażenie, że "spuchła mi żyła", chociaż to brzmi bez sensu... W poniedziałek jadę na zieloną szkołę do Kotliny Kłodzkiej. Mam nadzieję, że wtedy będzie brzydka pogoda. Trzymajcie za to kciuki, okej?
Wkrętki nożyczki, dla starej znajomej, pozdrawiam cię, Patrycja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz