czwartek, 23 stycznia 2014

[210]

Czeeść! Jak wam mija ten czwartkowy wieczór? Mi nieźle. Pomijam, że cały tydzień czuję się, jakbym była marionetką, która robi podstawowe czynności, "rozkazy" z góry. Zimno do tego. We wtorek robiłam ciasteczka, które rozeszły się do dziś, podobno pyszne. Ich "genialność" czuję w ramionach. Gruby cukier trzcinowy miałam wymieszać z masłem. "Ułatwiłam" sobie robotę... Nie mam moździerza, ale jakąś taką pałkę drewnianą, którą miażdżyłam cukier. Koniec końców cukier w maśle się nie rozpuścił, ale ciastka wyszły pyszne. W przyszłym tygodniu robię takie jakby palce halloweenowe, po co? W czwartek za tydzień nagrywamy "film" i będzie jakaś czarownica i jej zupa, to nie może zabraknąć palców, prawda? Post bardziej kulinarny/cukierniczy, ale chciałam o tym napisać. Przesyłam zdjęcia i zabieram się za jedzenie zupki. :)





Ten został u mojej mamy, podobny, ale większy poszedł do mojej wychowawczyni, taak, dostaniecie zdjęcia!

2 komentarze: